"Sposoby na lampę" - Dziennik Polski
Lampa ma podwójne życie; w dzień jest formą, która ma komponować się z wnętrzem, wieczorem - gdy staje się źródłem światła - kształtuje przestrzeń, ma duszę. Tak mówi o lampach Tomasz Andrzej Rudkiewicz, projektant, absolwent warszawskiej ASP, przez kilkanaście lat mieszkający (i projektujący) w Finlandii, obecnie prowadzący grupę projektową NC.ART. Zajmuje się projektowaniem przemysłowym (od tramwajów po sprzęt domowy); niejako ubocznym, autorskim działaniem są lampy, jednostkowo projektowane i realizowane.
Lampy Tomasza A. Rudkiewicza można obecnie oglądać w Krakowie na wystawie nowo otwartej w galerii BB przy ul. Garbarskiej.
W sposobach na lampę, pokazanych przez Rudkiewicza, znaleźć można skandynawski trop: prostota, funkcjonalność, ogólnie znane, dostępne materiały: drewno, stal nierdzewna, tkaniny naturalne i materiały syntetyczne. Ale wszystkie materiały są w dobrym gatunku, a lampy nie tylko celowo i z pomysłem ukształtowane, ale perfekcyjnie wykonane.
Autor przyznaje się do skandynawskich wpływów i fascynacji, niemniej najstarszy z 6 wystawionych w galerii BB projektów - "Parasol" był w punkcie wyjścia warszawską pracą dyplomową jego żony. Powstała w bardzo szarej Warszawie połowy lat osiemdziesiątych - i wkrótce okazała się (po małych korektach materiałowych) dobra i na Skandynawię też. Anna Rudkiewiczowa jest również autorką innej, świetnej lampy - "Moon", dającej użytkownikowi możliwości formowania tarczy i regulowania światła.
Wystawa w galerii BB pozostawia widza w krzepiącym domyśle, że design (również w polskim wydaniu) może być dla ludzi - i to bardzo.
"Pozytywistyczne myślenie" - 2+3D grafika plus projekt
Mówi się, że podróże kształcą - dają spojrzenie z dystansu, z innej perspektywy. Wielu Polaków wyjechało za granicę aby tam ciężko pracować, niektórzy z nich po latach wracają do kraju. Czy ich bagaż doświadczeń jest atutem? Czy chcemy od nich czerpać wiedzę i czy ich postawa dalece różni się od naszej?
Tomasz Andrzej Rudkiewicz w roku 1986 wyjechał do Finlandii. Tam pracował w dużej firmie projektowej E&D DESIGN. Był autorem i współautorem wielu projektów sprzętu gospodarstwa domowego i przedmiotów codziennego użytku. Projektował m.in. dla Nokii - telefony GSM, Citroena - częściową modyfikację nadwozia samochodu osobowego, dla firmy Amica - serię kuchenek. Przed wyjazdem projektował w kraju lampy. Za projekt dla Polamu-Wilkasy w 1981 roku otrzymali z Bartłomiejem Pniewskim prestiżowe wyróżnienie w Hanowerze (IF-81). Seria lamp zaprojektowana i wdrożona do produkcji w warunkach kryzysu gospodarczego stała się przykładem przełamania biurokratycznych barier schyłkowej gospodarki socjalistycznej w dobie pierwszego Solidarnościowego buntu. Uważa, że hanowerskie wyróżnienie przyznano mu raczej za odwagę niż na dizajn.
W roku 1995 postanowił, że po latach znowu zajmie się dizajnem w Polsce. Korzystając z zagranicznych doświadczeń, wraz z bratem Jakubem - informatykiem z wykształcenia - rozbudował firmę, zajmującą dziś znaczącą pozycję na polskim rynku projektowym. Wykształcenie zdobyte na Wydziale Mechaniki Precyzyjnej Politechniki Warszawskiej oraz dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie ułatwiły mu łączenie racjonalnych założeń inżynierskich z wymogami estetycznymi.
Tomasz Rudkiewicz mieszka za granicą, swoją zawodową aktywność stara się jednak rozwijać w Polsce. Duże znaczenie przywiązuje do wartości, które w Finlandii są powszechne - istotne jest, że na stałe mieszkam w kraju o innej kulturze. Być może to jest powodem, że myślę trochę inaczej - mam wielki szacunek do pracy, również tej zwyczajnej, ciężkiej, fizycznej. Finlandia ma bardzo dobrze rozwinięte rzemiosło. Już w szkole podstawowej dzieci uczą się jak obrabiać i łączyć dwa kawałki drewna. Również w Niemczech czy w Szwecji rzemiosło jest wysoko cenione. W Polsce nie szanuje się tego rodzaju wiedzy i umiejętności. W powszechnej świadomości stolarze, murarze czy ślusarze to ludzie, którzy nie odnieśli sukcesu zawodowego. Rzemiosło od dawna było dyskryminowane, a teraz dobija się je likwidując technika i szkoły zawodowe. Nawet jeśli polski projektant jest dobrze wykształcony, to nie znajdzie tak łatwo współpracowników, rzemieślników, którzy mogliby jego projekty realizować. Potrzeba więcej pracy i pozytywistycznego zapału, aby tę wyrwę kulturową załatać. Dizajn w gruncie rzeczy opiera na rzemieślniczej, fizycznej pracy. Firma NC.ART jest przykładem współpracy dizajnerów, inżynierów, technologów i modelarzy. Pozytywistyczne myślenie, szacunek dla rzemiosła i dbanie o klienta to credo firmy.
We wstępie do jej katalogu czytamy: "Nowoczesny wyrób powstaje w skali globalnej - wykonany z półfabrykatów z globalnej sieci musi być przedmiotem użytkowym i towarem o uniwersalnej globalnej jakości. Wzornictwo to tworzenie wizji przyszłego wyrobu. Wizja ta musi być jasna dla tych, którzy inwestują i organizują produkcję tego, co ma być sprzedane jako towar. Budujemy sztuczne, ale realistyczne przepowiednie tego, co kiedyś, za rok lub za pół roku, powstanie jako propozycja rynkowa. Przekazujemy naszemu klientowi siłę - dajemy mu wiarę w jego plany". Projekt to nie tylko artystyczna wizja zlecona modelarzowi do wykonania, projekt to całość opieki roztoczonej nad przedmiotem od fazy rozmów ze zleceniodawcą, aż do skierowania go do sprzedaży. Dizajn to projektowanie przedmiotów, procesów i narzędzi. NC.ART dysponuje środkami umożliwiającymi taką kompleksową usługę. Proces projektowy rozwija się od wstępnych szkiców, poprzez wizualizacje w programach graficznych i opracowanie w programach CAD. Projektowanie nie kończy się na wykonaniu modelu, lecz często po testach wraca do punktu wyjścia dla dopracowania formy produktu. Firma dysponuje maszyną prototypującą, dzięki której w krótkim czasie wykonać można nawet model tramwaju czy autobusu w skali 1:1. Testy ergonomiczne oraz inne badania wykonywane na takich modelach zmniejszają ryzyko popełnienia błędu. W ten sposób przygotowywany był np. projekt modernizacji tramwaju 105N2K/2000 dla firmy ALSTOM-KONSTAL. Zmodernizowane tramwaje jeżdżą już po Warszawie i Katowicach.
Dla firmy NC.ART receptą na dobry projekt jest kontakt ze zleceniodawcą: wspólne rozwiązywanie zadań tak, aby klient był zadowolony z produktu, a w konsekwencji - usatysfakcjonowany wynikami sprzedaży. Z klientem trzeba pracować, trzeba najpierw zrobić mały krok, potem większy, aby w końcu wykonać skok do przodu. Trzeba zainwestować w to swoją pracę, bo w przeciwnym razie stracimy kontrahenta. Wolny rynek to ciągła walka o przetrwanie. Konkurencja bywa ostra. Tu nie ma sentymentów i czasu na debatowanie o sponsorach i ochronie wartości artystycznych. Nasze działanie musi opierać się na zasadach etyki. Takie zasady zaś muszą gwarantować obiektywnie najlepszą jakość pracy i w ślad za tym odradzanie się kultury. Nie mogą służyć doraźnym interesom lub usprawiedliwianiu niedbalstwa. Projekt spełnia się poprzez fizyczne zaistnienie wyrobu - trudno jest mówić o projektach, które nigdy nie zobaczyły światła dziennego. Dlatego tak ważne jest, aby projektanci mogli współpracować z wysokiej klasy specjalistami, gwarantującymi prawidłową realizację ich zamysłu.
Tomasz Rudkiewicz mówi: Nigdy nie powiemy, że ktoś tam, jakiś technokrata nie był w stanie naszego projektu wykonać. Staramy się być przy projekcie od początku do końca. Na każdym etapie, nieustannie, mieć wpływ na to co powstaje i pomagać w tym procesie. Po to zatrudniamy inżynierów, żeby nasze projekty były realne. Projektowanie jest ciężką pracą, która wymaga odpowiedzialności i wszechstronnej wiedzy. Projektant nie może być tylko twórcą fantastycznych wizji, które idą do szuflady, gdyż nie można ich zrealizować. Praca dizajnera wymaga znajomości matematyki, geometrii, fizyki, umiejętności widzenia przestrzennego, oraz innych talentów i wiedzy, w zależności od prowadzonego projektu. Przede wszystkim zaś trzeba słuchać tego, co podpowiada nam klient, czego oczekuje użytkownik i co my, jako grupa zawodowa, możemy zaoferować otoczeniu. Można różnie patrzeć na problemy poruszane przez Tomasza Rudkiewicza, i różnie oceniać efekty jego pracy. Z pewnością jednak warto zapoznać się z opinią osoby, która potrafi spojrzeć na nasz kraj z dystansu, wynikającego z długotrwałej pracy za granicą. Bardzo interesuje mnie to, co dzieje się u nas w kraju. Głęboko wierzę, że mamy przed sobą fantastyczną przyszłość i mnóstwo niewykorzystanych jeszcze możliwości. Dlatego warto angażować się w przedsięwzięcia w Polsce, tu inwestować i pracować. W historii polskiego dizajnu był okres prawdziwej prosperity. Jeszcze przed wojną. Po wojnie usilnie chcieliśmy tym tradycjom dorównać i stworzyć coś wartościowego. Ale gdy patrzę z perspektywy czasu, stwierdzam, że większość rzeczy powstałych w czasach PRL-u to były takie "trabanty dizajnu". W tamtych czasach nie pracowało się, tylko wykonywało ruchy pozorne. Cały dzień upływał w bezruchu - my udajemy, że pracujemy, oni udają, że nam płacą. Stała się rzecz straszna: mieliśmy kilkadziesiąt lat przerwy. Musimy z powrotem znaleźć się na szlaku. Dosyć zabawy, trzeba zakasać rękawy i zabrać się do roboty! Polska ma po wielu latach wyjątkową szansę aby określić swoje miejsce.
|